Strzeż się. Be careful. Ten cuidado.

Kuba jest jak kochanka. Najpierw Cię oczaruje. Z czasem, gdy będziesz poznawać ją lepiej, dostrzeżesz jej wady, ale wciąż pozostawać będziesz pod jej urokiem. Bo w końcu to taka relacja, że jedziesz tam raz na jakiś czas, korzystasz z jej uroków, z tropikalnego ciepła i egzotycznej urody, a potem wracasz. Do domu, do żony, dzieci, twojej ciepłej posadki i bezpiecznego życia. Ale nie przestajesz o niej myśleć.



Dzwonisz. Pytasz jak się mają sprawy. Pomagasz. Ale wiesz, że nawet jeśli pomożesz tej kochance, to nie uratujesz całej jej rodziny, wszystkich jej koleżanek, a tym bardziej całego narodu. Ale mimo to, pomagasz. Nie chcesz czuć się winny. Wmawiasz sobie, że robisz coś dobrego dla świata. Ale wiesz dobrze, że to nieprawda. Whatever. Doczesne przyjemności górą. Ciągniesz ten związek latami. Jeździsz tam. Jesteś przez pewien czas nawet zakochany i zastanawiasz się, czy nie rzucić tego wszystkiego w pizdu i nie wyjechać. Mieć ciepło przez okrągły rok i tani rum na wyciągnięcie ręki - bajka. No tak, super, tylko ile tak pociągniesz? Ile będziesz mógł żyć seksem i rumem? Albo dopóki twoje konto nie powie "ta transakcja nie może być zrealizowana" albo dopóki nie przestanie ci "stawać". Tak czy siak, tym wydymanym będziesz ty. Nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Bo Kuba jest bardzo wytrawną kochanką. Będąc przez wiele lat burdelem Ameryki, posiadła odpowiednią wiedzę i umiejętności. W tej chwili dyma wszystkich - swoich i przyjezdnych. Nie pytaj mnie jak. Ma swoje sposoby. I, co najśmieszniejsze, wszyscy są zadowoleni. Mogłabym o tym napisać książkę lub co najmniej zbiór opowiadań. Wszystkie te wyrafinowane sposoby, by wyciągnąć od ciebie kasę, są naprawdę warte opowiedzenia. Ale może jeszcze nie teraz. Kiedy indziej o nich opowiem. Bo na razie sama pozostaję w jej szponach i pod jej urokiem...

KUBAŃSKI INSTAGRAM

@cubaenfoto