72 godziny

Twitter i Facebook po raz kolejny uśmiercają Fidela. Średnio raz na kilka miesięcy pojawia się pogłoska, że wielki rewolucjonista kopnął w kalendarz. Tym razem powodem spekulacji jest cisza w związku z wygraną Chaveza wyborów w Wenezueli - list gratulacyjny podpisał jedynie Raul Castro. I ogólnie cisza, bo od kilku tygodni Fidel nie pisze swoich sławetnych "Reflexiones", a oficjalne źródła nie mówią, że "ma się dobrze, czyta i wykonuje swoje codzienne ćwiczenia". Chociaż dzisiaj, wobec wszystkich tych plotek, na blogu Seguridad napisano, że żyje.



Jednak inne źródła poddają to w wątpliwość. Alberto Muller, kubański pisarz i dziennikarz mieszkający w Miami, napisał wczoraj na swoim blogu, że stan byłego przywódcy jest bardzo zły, a jego funkcje życiowe podtrzymywane są przez aparaturę medyczną. Dziś jednak wpis ten zniknął z jego bloga.

Jednak podobną informację opublikował jeden z dziennikarzy wenezuelskich podając, że u Fidel Castro na skutek niewydolności oddechowej wystąpiła śmierć mózgowa, a w tej chwili wszystkie jego funkcje życiowe podtrzymywane są sztucznie.

Pogłoski z Santiago de Cuba mówią o tym, że w pośpiechu kończone jest mauzoleum na tamtejszym cmentarzu Santa Ifigenia, u boku Jose Martiego. Podobno w ciągu 72 godzin ma zostać ogłoszona śmierć, jak się wydaje, niezniszczalnego Fidela. Ciekawa jestem tylko, kto pociągnie za wtyczkę...

UPDATE:
22/10/2012 Fidel pokazał się publicznie.

KUBAŃSKI INSTAGRAM

@cubaenfoto