Oficjalnie zatwierdzona i wpisana do rejestru casa particular powinna mieć umieszczony w widocznym miejscu z zewnątrz (najczęściej nad drzwiami) taki oto niebieski znaczek jak na fotografii powyżej. Takie same znaczki w kolorze czerwonym oznaczają kwatery dla Kubańczyków płatne w peso nacional. Turystom nie wolno w nich nocować.
Jeśli ktoś jednak ma na Kubie rodzinę lub znajomych i chciałby u nich zamieszkać, powinien zostać zarejestrowany w terytorialnie właściwej delegaturze Inmigración y Extranjeria (uiszczając odpowiednią opłatę w CUC), gdyż na Kubie istnieje obowiązek meldunkowy. Niedopełnienie tego obowiązku może skutkować karą finansową dla osoby użyczającej noclegu (800 CUC) lub konfiskatą mieszkania.
Z tego też powodu na Kubie nie funkcjonuje CouchSurfing w typowym wydaniu, czyli nocowanie za ładny uśmiech. Tzn. są Kubańczycy, którzy oferują nocleg poprzez ten serwis, jednak wszyscy oni promują w ten sposób swoje kwatery i nawet jeśli wprost o tym nie piszą, należy się spodziewać, że nie będzie to nocleg za free.
Jest wiele stron oferujących pośrednictwo w rezerwacji noclegów. Znajdziecie je wpisując w wyszukiwarkę "casas pariculares". Adresów sprawdzonych kwater najlepiej szukać na forach internetowych (jest spory wątek na polskim goldenline, jest mnóstwo na tripadvisor), gdyż standard pokoi jest bardzo zróżnicowany, a oficjalne rankingi nie istnieją. Ceny zaczynają się od 15 CUC za pokój, do... górna granica jest bardzo płynna, bo oprócz skromnych kwater można wynająć wypasioną hawirę z basenem ;)
Ceny pokoi w hotelach zaczynają się od 50 CUC. Generalnie standard hoteli jest zaniżony w stosunku do Europy czy Stanów, dlatego wybierając nasze średnie 3* należy się spodziewać, że zastaniemy tam co najwyżej standard dwugwiazdkowy.
Nocleg, jeśli nie macie wykupionego pakietu w hotelu, powinniście mieć zarezerwowany na pierwsze noce (przypominam, że rezerwacja potrzeban jest do otrzymania tarjeta de turista), a potem dalej już wszystko się rezerwuje "pocztą pantoflową", tzn. właściciel casy, w której mieszkacie dzwoni dzień wcześniej do miasta, do którego się właśnie udajecie i rezerwuje Wam tam pokój u swoich znajomków. Wszystko płynnie i bezboleśnie z pomocą tylko tradycyjnego telefonu, nie żadnych tam komórek czy internetów ;)
Na Kubie rozbijanie namiotów na dziko jest nielegalne i niebezpieczne ze względu na powszechną biedę i potencjalnie łatwy łup dla złodzieja. Istnieją pola namiotowe, ale z bardzo kiepską infrastrukturą. A biorąc pod uwagę niskie ceny kwater, to rozbijanie się na polu bez dostępu do porządnej łazienki czy ciepłej wody może okazać się średnio trafionym pomysłem.
Jeszcze jedno - pytacie mnie w mailach prosząc o polecenie kwatery, ale tu nie pomogę za wiele, bo ja w casie nocowałam może ze dwa razy, zawsze się zatrzymywałam u rodzinych, znajomych lub krewnych i znajomych królika ;)